Pages

Cymeon X


XXX night!

Dino (1984-2011)

To było jakiś 13 lat temu. Byliśmy młodzi, piękni i pełni radości. Problemy świata dorosłych nas nie dotyczyły. Wszystko było proste i łatwe, a jedyny stresy związane był z kolejną banią z matmy czy też powrotem "starych" z wywiadówki. Żyło się pięknie i beztrosko.
Pierwsze miłości, fajki za winklem, wino na wyspie, browary pod szkołą. Całe dnie spędzało się na opuszczonych basenach, na wagary urywało się nad Odrę, do studenckich klubów wchodziło się na podrabianą legitymację, a weekendy upływały na mozolnej nauce deskorolkowych trików koło przejścia świdnickiego. 
Dziewczyny nosiły duże okrągłe srebrne kolczyki, chłopaki nie rozstawali się ze spodniami Clinic'a. Podziwiało się Tony'ego Hawk'a, nosiło się walkmana, a po oryginalne sportowe buty chodziło się na pl. Zielińskiego. Z głośników leciała Kasta Skład i Grammatik, a każdy rapowy koncert był wielkim świętem. To były fajne czasy.
Jedną z osób które zawsze będę mi się kojarzyć z tym okresem jest Łukasz Dino. Zawsze uśmiechnięty i z sercem na dłoni dla każdego. Zdjęcie powyżej oddaje w jakiś sposób to jaki był. Wtedy trudno było nie zarazić się jego pozytywną energią.
Gdy nasze drogi się rozeszły i spotkaliśmy po latach na weselu znajomego okazało się, że czas niewiele go zmienił. Z nieustającym uśmiechem na twarzy twierdził, że nie kręci go kariera, duża kasa czy wyścig szczurów. Prawdziwą radość życia dawała mu praca z dzieciakami i to było to co chciał robić do końca... i robił.
Żyjemy teraz w ciągłym pośpiechu, na nic nie mamy czasu, zawsze jest to coś co nie pozwala nam zatrzymać się na moment. Istnieje tylko tu i teraz. Jednak jak to ktoś kiedyś powiedział: "miejcie chwilę czasu dla kolegów, żeby chociaż przybić z nimi piątkę". Potem już może nie być okazji...RIP Dino.
 

All rights reserved. Don't use my pictures without permission.