Pages

Męska muzyka

Cisza, chwila skupienia, po chwili docierają do Ciebie pierwsze dźwięki. Bas mrowi, uderzenie perkusji podbija bicie serca, dźwięk skrzypiec rozdziera myśli. Gdy wchodzi szorstki głos - emocje sięgają zenitu. Po skórze przechodzi przyjemny dreszcz. Światła, akcja, brawa, krzyk publiczności. Zaczyna się koncert.
Koncert O.S.T.R'a w duecie z Michałem Urbaniakiem był takim właśnie genialnym muzycznym przeżyciem. Raper wchodził na scenę z łzami w oczach. Jego marzenie się spełniło. "Ojciec" i "syn" razem na scenie. Czysta energia, prawdziwe emocje. Publiczność wniebowzięta.

Jak mówi o sobie Ostrowski - radiowa morda, telewizyjny głos. Może i tak, ale przede wszystkim to charakterny, skromny chłopak. Nieśmiały przed kamerą, za to na scenie wulkan energii. Na krajowej rapowej scenie stoi zawsze jakoś na poboczu - twierdzi, że nie zna się na tym. Ma gdzieś wszelkie dissy, prywatne wojny, układy. Robi swoje, zostawiając daleko w tyle resztę gamoni których szczytem możliwości jest ułożenie kilku wersów o ciężki życiu i gibanie się w bramie.


Jak sięgam pamięcią, po raz pierwszy zobaczyłem go jakieś 13 lat temu, na scenie legendarnego już Koloru- mekki wrocławskiego rapu. Z tego co mi świta, wskoczył na scenę na kwadrans, poleciał takim rapem na wolno, że występujący po nim Waldek Kasta wraz z Planet Asia mogliby spokojnie wracać do domu ze swoimi dopieszczonymi numerami.

Cenię tego typa za spontaniczność, energię, szczere emocje. Cenię za profesjonalne podejście do muzyki, otwartą głowę, fajny przekaz. Cenie za to, że nie sili się na być kimś kim nie jest, za bycie poza wszelkimi podziałami. Za to, że na długo w mojej pamięci zostanie występ taki jak ten. Dzięki.

Soundtrack: Tabasko -Dziecie Kwiaty


No comments:

Post a Comment

 

All rights reserved. Don't use my pictures without permission.